À la mémoire très sacrée du poète Stephan Zeromski. |
Où es-tu, arbre puissant et fier,
Ample en ramure, bruissant de feuilles,
Avec ton nœud de racines qui pousse dans la terre,
Ô toi, mon arbre, qui fera mon cercueil ?
Il me faut te connaître, palper ton corps rugueux,
T'appeler par les bois, te héler par les halliers :
Où-es tu, arbre secret, arbre cercueilleux ?
Ton compagnon de lit est venu te chercher.
Il rôde désorienté dans la forêt sombre,
Il ne peut y distinguer son arbre.
Fais-moi un bruit, un bruit léger pour notre éternité,
Avant que je me couche avec toi pour sommeiller.
Vrai, ne devons-nous pas nous entendre à l'avance
Pour ces travaux de la mort, si difficiles,
Nous qu'en dehors du temps doit occuper la tâche
De nous changer en cendre, en mottes stériles ?
Peut-être parmi les troncs flottant sur l'eau bleu-ciel
Me viens-tu, dur vogueur, d'une distance immense,
Et nous aurons bien honte, mon voisin éternel,
De n'avoir pas avant la mort fait connaissance.
Et peut-être pousses-tu juste devant ma porte,
Tous les jours salué et nul jour reconnu,
Et quelque main peut-être a taillé dans ton écorce
Des lettres de tendresse, un cœur connu.
Longuement, cœur à cœur, je bruirai avec toi,
Je t'ébranlerai d'un vers, je t'émouvrai par une complainte,
Pour que tu m'écartes cette terre noirâtre
Et que de nouveau tu fleurisses, étonnement des tombes,
Pour que tu me greffes sur toi d'une façon quelconque
Et qu'avec une force inconnue tu me tires de la glaise.
Peut-être un de mes nerfs saura s'unir avec la tige
Et nous nous arbrerons d'un seul jet sur la tombe.
Peut-être par un immense soupir de la glèbe
La Terre verte nous portera bien haut,
La Terre, la Terre unique, la Terre du berceau,
Blessée en plein cœur par cette tombe.
Julian Tuwim
Traduction d'Armand Robin (1926)
Écrits oubliés II
Éditions Ubacs
Nieznane drzewo
Poświęcam najświętszej pamięci
Stefana Żeromskiego.
Gdzie jesteś, drzewo mocne i dumne,
Rozgałęzione, liściami szumne,
Węzłem korzeni zarosłe w ziemi,
Drzewo, z którego będę miał trumnę?
Muszę cię poznać, w korę zastukać,
Po lasach wołać, po borach hukać:
Gdzieżeś, tajemne drzewo trumienne?
Twój narzeczony przyszedł cię szukać!
Błądzi strapiony po całym borze,
Drzewa swojego znaleźć nie może,
Zaszum mi, zaszum na wieczność naszą,
Zanim się z tobą do snu ułożę.
Trzeba się przecież umówić wprzódy
Na owe ciężkie, śmiertelne trudy,
Gdy nam sądzono po nieskończoność
Zmieniać się w popiół, w bezpłodne grudy.
Może na tratwach po sinej fali
Przypłyniesz do mnie z ogromnej dali,
I wstyd nam będzie wieczny sąsiedzie,
Żeśmy do śmierci się nie poznali!...
A może rośniesz przed moim domem,
Co dzień witane a nieznajome,
I ktoś ci może wyrzezał w korze
Małe litery, serce wiadome?
Długo, serdecznie gadałbym z tobą,
Wzruszyłbym wierszem, wymógł żałobą,
Żebyś rozparło tę ziemię czarną
I znów zakwitło, na dziwo grobom.
Żebyś mnie w siebie jakoś wszczepiło,
Wydarło z ziemi ukrytą siłą!
Coś może złączy nerw jakiś z kłączem
I zadrzewimy się nad mogiłą!
Może ogromnym westchnieniem z łona
W górę nas wzniesie ziemia zielona,
Ziemia jedyna, ziemia rodzima,
Tym grobem w samo serce zraniona.
Julian Tuwim